Birma nie ma zagranicznych wrogów grożących jej atakiem; wszystkie jej problemy związane z bezpieczeństwem są wewnętrzne. Potrzebuje bezstronnej policji, a nie skorumpowanej i okrutnej armii. Wojsko było przekleństwem kraju od czasu uzyskania przez Birmę niepodległości w 1948 roku.
Tatmadaw, jak nazywana jest armia, od samego początku była na złej drodze. Pod rządami brytyjskimi nie było birmańskiej armii, ale podczas II wojny światowej młodzi birmańscy nacjonaliści szukali szkolenia wojskowego u Japończyków. Wielu z nich walczyło u boku Japończyków. Nie ma w tym nic dziwnego: "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
Japonia przegrała wojnę, ale ci burzliwi młodzi patrioci stali się pokoleniem założycielskim birmańskich oficerów wojskowych - i nauczyli się kilku złych lekcji od Japończyków. Nauczyli się, że armia jest uprzywilejowana ponad wszystkimi innymi instytucjami i że cywile muszą być prowadzeni stanowczo. Nauczyli się również, że obalanie rządów jest łatwe i całkiem satysfakcjonujące.
W ciągu następnych 75 lat parada oficerów wojskowych przejęła władzę i narzuciła krajowi różne na wpół upieczone plany ideologiczne. Walczyli między sobą i prowadzili nieustanne kampanie wojskowe przeciwko dużym grupom mniejszościowym. (Tylko dwie trzecie populacji Birmy to etniczni Birmańczycy, a żołnierze postrzegają swoją pracę jako utrzymywanie innych grup etnicznych w ryzach).
Jeśli studenci i inni cywile odważyli się protestować przeciwko gospodarczemu chaosowi i represjom politycznym, wojsko po prostu ich masakrowało, czasami zabijając setki ludzi. Przede wszystkim wyssali z gospodarki każdą ostatnią kroplę wartości, by wić własne gniazda. Armia skutecznie przejęła gospodarkę, a kraj stawał się coraz biedniejszy.
Birma i sąsiadująca z nią Tajlandia były kiedyś niemal bliźniakami: języki są bardzo różne, ale łączy je prawie tysiąc lat splecionej historii, religii i kultury. Były również podobne pod względem zamożności, ale PKB Tajlandii na mieszkańca wynosi obecnie 7000 USD, podczas gdy Birmy 1100 USD. To zasługa armii.
Tatmadaw się boi, ale nie kocha, a klasa oficerska żyje w swoim własnym, odrębnym świecie. W 2011 r. ruch ludowy kierowany przez Aung Sang Suu Kyi, córkę założyciela armii, przeprowadził w dużej mierze pokojową rewolucję, która zmusiła wojsko do podzielenia się władzą polityczną, ale w 2021 r. armia odebrała ją bardzo brutalnie.
Było już za późno. Ludzie żyli w wolności i bez strachu przez dekadę, a nawet gospodarka wykazywała oznaki ożywienia. Karenowie, Szanowie, Arakanowie i inne grupy mniejszościowe, z których większość buntowała się od dłuższego czasu, powróciły do walki z armią, ale tym razem dołączyli do nich sami Birmańczycy.
Dziesiątki tysięcy studentów i innych młodych ludzi opuściło miasta (które są ściśle kontrolowane przez armię) w poszukiwaniu broni i szkoleń wojskowych. Dziś, trzy lata później, armia nadal kontroluje wszystkie miasta, ale co najmniej połowa wsi jest w rękach rebeliantów.
Terytorium zajmowane przez rebeliantów jest bezlitośnie bombardowane przez siły powietrzne reżimu, ale rebelianci zaczynają odpowiadać dronami. Całe jednostki wojskowe uciekają z armii, a reżim niedawno ogłosił pobór, aby wypełnić luki.
Dziką kartą są Chiny, które dzielą długą granicę z północną Birmą. W przeszłości wspierały birmańską armię i były jej głównym źródłem broni, ale nie przepadają też za birmańskim reżimem.
W 2023 r. Pekin (a może po prostu chińscy dowódcy wzdłuż granicy) miał tak dość masowych oszustw na chińskich obywatelach, że różni birmańscy generałowie uciekali z północnej Birmy, że tymczasowo wycofali swoje wsparcie. Rebelianci dokonali ogromnych zdobyczy terytorialnych na całej północy.
Ale potem Chińczycy, po odwróceniu się, natychmiast odwrócili się ponownie, ponieważ ostatnią rzeczą, jakiej chcą, jest rozpad Birmy na wiele etnicznie zdefiniowanych małych państw, które byłyby szeroko otwarte na wpływy amerykańskie. Ale to może być w zasięgu ręki, czy Chinom się to podoba, czy nie.
Właściwym celem dla wszystkich powstańców byłoby federalne i demokratyczne państwo, które zlikwidowałoby swoją armię, ale jest to bardzo trudne do zaprojektowania, gdy toczy się wojna, a rebelianci mają rozbieżne cele.
Jak niedawno stwierdziła niezależna Międzynarodowa Grupa Kryzysowa, "państwo [birmańskie] ulega fragmentacji, ponieważ etniczne grupy zbrojne konsolidują kontrolę nad swoimi ojczyznami, podczas gdy w centrum kraju słaby reżim trzyma się władzy i przeprowadza ataki lotnicze w odwecie na terytoria, które utracił. Dalsza fragmentacja wydaje się nieunikniona".
*Gazety mogą nazywać ten kraj Myanmar, jeśli chcą, ale to armia zmieniła nazwę Birmy w 1989 roku, próbując owinąć się flagą. "Birma" pochodzi od "Bamar", potocznej nazwy większościowej grupy etnicznej i tak długo, jak Daw Aung San Suu Kyi mówi "Birma" po angielsku, ja też będę.
Gwynne Dyer is an independent journalist whose articles are published in 45 countries.
