Dzięki swojemu programowi telewizyjnemu Maria zdobyła siedem nagród Telly Award, Taste Award i nagrodę dla najlepszego serialu podróżniczego. Maria Lawton, która krwawi "na czerwono i zielono", jest dumna ze swoich korzeni i chce pokazać, jak wspaniała jest portugalska kultura.

The Portugal News (TPN): Dlaczego przeprowadziłaś się do Stanów Zjednoczonych?

Maria Lawton (ML): Urodziłam się na Azorach. Urodziłam się na wyspie São Miguel, ale mogę prześledzić moje pochodzenie od strony matki do Trás-os-Montes, a następnie z Trás-os-Montes, aż do Algarve. Moi pradziadkowie udali się do Santa Maria, a z Santa Maria do São Miguel.

Tam się urodziłem i przyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych w latach 60-tych, kiedy wszystkim żyjącym w Portugalii było bardzo ciężko, ponieważ panowała tam dyktatura. Potem rodzina mojej matki powoli zaczęła przyjeżdżać do Stanów Zjednoczonych.

TPN: Czy nadal mówisz po portugalsku i czujesz się związany z Portugalią?

ML: Tak właśnie dorastałem. Pochodzę od dziadków i rodziców, którzy byli bardzo dumni ze swoich korzeni. Mój dziadek zawsze czytał książki historyczne. To była historia, zwłaszcza historia Portugalii, więc wracałem do domu ze szkoły i dostawałem lekcje historii o Portugalii.

Tak zostałem wychowany, a moi rodzice zawsze powtarzali: "Nigdy nie zapomnisz, kim jesteś i skąd pochodzisz". Więc w domu, kiedy drzwi się zamykały, byłem na Azorach, byłem w Portugalii. Ale kiedy drzwi się otwierały i wychodziłem na zewnątrz, byłem w Stanach Zjednoczonych.

TPN: Czy środowisko rodzinne wpłynęło na Twoją pasję do gotowania?

ML: Mieszkaliśmy w domu trzyrodzinnym. Na pierwszym piętrze byli moi rodzice i my. Na drugim piętrze byli moi dziadkowie i rodzice mojej mamy. Na trzecim piętrze siostra mojej mamy i jej szwagier, więc moja mama i tata pracowali w różnych harmonogramach w fabryce, ponieważ mój tata również musiał pracować w fabryce.

Mój tata pracował późnym wieczorem, a mama rano, więc zawsze ktoś był w domu. Ale kiedy przychodziłem ze szkoły do domu, szedłem na górę, do mojej madrinhy (matki chrzestnej), a moja madrinha była wspaniałą piekarką, więc piekła chleb, ciasta itp. A moja mama była niesamowitą kucharką.

Potem wyszłam za mąż i zdałam sobie sprawę, że nigdy nie gotowałam z mamą. Byłam najmłodszą z trzech córek, więc dwie starsze pomagały mamie w kuchni. Ja tak naprawdę nigdy tego nie robiłam. Było więc trochę inaczej.

Teraz musiałam zacząć gotować, a ulubionym jedzeniem mojego męża było włoskie. Więc nauczyłam się gotować po włosku dla mojego męża, a moja mama zawsze robiła swoje portugalskie potrawy. Myślimy, że będziemy je mieć na zawsze, a tak nie jest, wiesz? Tak więc pod koniec lat trzydziestych u mojej mamy zdiagnozowano raka piersi i minęły dwa lata, zanim zmarła, ale w ciągu tych dwóch lat nie siadasz z matką i nie prosisz jej o przepisy.

Odeszła, a potem przeszliśmy przez żałobę, a potem odeszła moja babcia, to było tak, jakby odeszły cztery moje ukochane osoby, a potem mój tata i to wszystko w ciągu czterech lat od siebie.

Straciłam rodziców, dziadków i szwagra, a potem zdałam sobie sprawę, że nie mam przepisów mojej mamy. Nie mogłam ich odtworzyć. Straciliśmy to! Rozmawiałam z moimi starszymi siostrami, które miały kilka przepisów tu i tam. I to było w porządku, ale potem zaczęłam szukać wszystkich przepisów, które bym chciała, i nikt ich tutaj nie miał.

Pojechałam do São Miguel, bo stamtąd pochodziła moja rodzina. Pojechałem z notatnikiem i zapisałem wszystkie przepisy, które chciałem

TPN: Kiedy to wszystko stało się książką?

ML: Miałem przyjaciela, który miał firmę drukarską, ale drukował szyldy dla firm, a nie książki. Skontaktowałem się z nim i powiedziałem, że potrzebuję wydrukować kilka książek. Wydrukowali dla mnie wystarczającą ilość książek, aby rozdać je rodzinie i przyjaciołom, ale potem, kiedy je drukowali, otrzymałem telefon z informacją, że ludzie, którzy je drukowali, chcą ich kopie. I nagle dostałem telefony od małych sklepów, które chciały sprzedać książkę.

TPN: Kiedy książka stała się programem telewizyjnym, Maria's Portuguese Table?

ML: W rozmowach, które prowadziłam pod koniec prezentacji książki, ktoś mówił: "Dlaczego nie ma reprezentacji portugalskiej kuchni w PBS lub Food Network?".

Pewnego dnia jedna z osób siedzących przy stole powiedziała, że zna kogoś, kto pracuje dla PBS w Rhode Island. Zadzwoniłem do PBS i poprosiłem o osobę, której nazwisko mi podali, wyjaśniłem swój pomysł i powiedziano mi, że będę miał spotkanie twarzą w twarz. Spodziewałem się, że będę rozmawiał z jedną osobą, dotarłem tam i miałem stół ludzi. Wygłosiłem więc swoją mowę o portugalskiej kulturze, a oni się zgodzili.

TPN: Co stało się później?

ML: Potrzebowali pilota, a ja przyjaźniłem się z The Portuguese Kids od tak dawna, a oni dużo filmowali i robili reklamy dla ludzi i tak dalej. Skontaktowałem się z Derekiem i Brianem i powiedziałem, że chcą pilota. Nakręcili dla mnie pilota, a ja zapłaciłem im piękną kolacją.

Dałem PBS pilota, a oni chcieli jeszcze 13. Oddzwoniłem do Dereka i Briana i nie czuli się komfortowo robiąc 13 odcinków, ale mieli przyjaciela w Kalifornii. Wtedy poznałem Deana, który był moim producentem pierwszego i drugiego sezonu.

TPN: Oglądałem odcinek, w którym byłeś w São Jorge. Pod koniec odcinka byłeś bardzo emocjonalny, czy mógłbyś wyjaśnić, co się stało?

ML: Zacznę teraz płakać. Zawsze byłem bardzo blisko z mamą i tatą. Zawsze byłem bardzo blisko moich dziadków. Bardzo blisko.

A pierwszy sezon zadedykowaliśmy naszym mamom [mamie Marii i Deana].

Dlatego chciałem zadedykować drugi sezon naszym ojcom. Kiedy jedziemy na Terceirę, na wyspie odbywają się imprezy, a oni zawsze robią Sopas de Espírito Santo. Więc kiedy tam pojechaliśmy, chciałem to zrobić, ponieważ było to jedno z ulubionych dań mojego taty. Ale kiedy przybyłem na wyspę, nikt nie robił Sopas.

Popłynęliśmy z Terceiry do São Jorge, a kiedy wylądowaliśmy, czekaliśmy na wyniesienie całego sprzętu. Zobaczyłam mojego męża rozmawiającego z kimś i ten ktoś podszedł do niego, pytając, co się dzieje. Kobieta podeszła do mnie, pytając, czy jestem Zieloną Fasolką i co będę filmować. Wtedy powiedziano mi, że kręcą Sopas.

Filmowaliśmy w Café Nunes, zeszliśmy po schodach i zobaczyliśmy ludzi, których widzieliśmy na lotnisku, i wszyscy wiedzieli, że przyjdziemy z kamerami. Było tam kilka osób, które przeprowadziły się tam z Kanady. Mówią więc doskonale po angielsku.

Przechodzimy przez to wszystko, a ona mówi mi, że kładą wątróbkę na zupę, czego nigdy wcześniej nie widziałem, ale lubię wątróbkę. Mój tata też uwielbiał wątróbkę. Siedzimy ze wszystkimi, którzy tam byli, zanim opuścili ludzi, którzy wędrują i tak dalej. Chciałem usiąść z ludźmi, którzy gotowali i wykonywali ciężką pracę. Zacząłem ją jeść i nagle poczułem się, jakbym był przeniesiony z powrotem do mojego taty. I to właśnie mój tata się pojawił, a ja zacząłem płakać, ponieważ był powód, dla którego nikt nie mógł tego zrobić dla mnie na Terceirze. To było przeznaczone dla mnie, abym to zrobił tam.

Poza tym, że Maria chce opublikować swoją książkę w Portugalii i nadawać swój program telewizyjny w portugalskiej telewizji, trudno jej to zrobić. Jednak wciąż ma nadzieję, że pewnego dnia będzie to możliwe.


Author

Deeply in love with music and with a guilty pleasure in criminal cases, Bruno G. Santos decided to study Journalism and Communication, hoping to combine both passions into writing. The journalist is also a passionate traveller who likes to write about other cultures and discover the various hidden gems from Portugal and the world. Press card: 8463. 

Bruno G. Santos